Prof. Kik o "lex TVN": Albo skompromituje się prezydent, albo PiS
Damian Cygan: PiS zaskoczył wszystkich i wyciągnął z szuflady ustawę "lex TVN". Dlaczego teraz?
prof. Kazimierz Kik: Myślę, że trzymali tę ustawę na moment, w którym zobaczyli, że mogą wygrać i mieli pewność wyniku głosowania. To jest taktyczna zagrywka Prawa i Sprawiedliwości obliczona na onieśmielenie TVN-u. PiS spodziewa się, że po zmianie Donalda Trumpa na Joe Bidena może niebawem dojść do wspólnego frontu mainstreamu europejskiego i Stanów Zjednoczonych w stosunku do Polski na odcinku praworządności. Wtedy TVN byłby bardzo sprawnym instrumentem medialnym służącym do odzwierciedlenia tego frontu. Bo trzeba być sprawiedliwym i powiedzieć, że TVN24 nie jest niezależną telewizją. PiS ma lisa w kurniku, ale ze względu na okoliczności nie ma możliwości i prawa go wygonić (śmiech).
Amerykanie już protestują przeciwko "lex TVN".
To jest beznadziejna walka, bo efekcie zwiększy osamotnienie rządu PiS w Europie i w świecie. Dzisiaj żaden rząd nie ma szans wygrać z korporacjami prywatnymi. W związku z tym takie puszenie się, mówienie, że my tu jesteśmy suwerenni, nie damy, nie pozwolimy, oznacza tylko, że to są ludzie niewykształceni, którzy nie potrafią wyciągać wniosków z tego, co się dzieje na świecie. Dlatego lepiej byłoby, żeby szybciej przegrali, bo mniejsze straty przyniosą Polsce.
Wcześniej mieliśmy ważne głosowanie ws. ustawy budżetowej. Może PiS się zorientował, że jest stabilna większość i trzeba to wykorzystać?
Dlatego powiedziałem na samym początku, że przeliczono głosy i podjęto decyzję. To nie jest polityka, tylko ogrywanie przeciwnika (śmiech). Bo to, że PiS odniesie sukces, nie oznacza, że Polska odniesie sukces.
Przedstawiciele opozycji przekonują, że "lex TVN" ma przykryć problem inflacji, podwyżek i pandemii. Mają rację?
Nie sądzę. W PiS-ie też są ludzie inteligentni, którzy doskonale wiedzą, że ta sprawa nie rozwiąże, a skomplikuje sytuację rządu. A drożyzna przyjdzie i tak. Tego nie da się przykryć, bo ludzie idąc do sklepu złapią się niedługo za głowę. Nie mówię, że to jest wina rządu PiS-u, broń Boże, tylko że rząd robi wszystko, żeby zwielokrotnić problemy, kłócąc się z Europą. Jeżeli PiS chce zachować władzę kosztem interesu wszystkich Polaków, to jest to absolutnie nieracjonalne. Myślę, że coś niedobrego się zbliża.
Prezydent już wcześniej sugerował, że nie podpisze ustawy medialnej w takim kształcie. Jeśli będzie weto, to PiS powie "trudno" i na tym sprawa się zakończy?
Na logikę należałoby uznać, że powrót "lex TVN" był konsultowany z prezydentem. Ponieważ stało się to nagle, mogło jednak nie być konsultowane. Andrzej Duda pewne rzeczy już powiedział i teraz albo skompromituje się PiS, albo prezydent. Jeżeli Duda podpisze ustawę, to skompromituje się w stosunku do tego, co mówił wcześniej. Jeżeli nie podpisze, to skompromituje PiS, czyli jeden z elementów władzy. Jeżeli prezydent chce mieć otwartą drogę do jakiejś politycznej aktywności po zakończeniu kadencji, to może nie podpisać. Byłby wówczas konsekwentny, dotrzymałby słowa i uzyskał częściową dyspensę u opozycji za to, że jest z PiS-u. Jednocześnie, jeśli prezydent nie podpisze, to będzie kryzys i początek końca jego współpracy z PiS, która i tak nie układa się dobrze. Wtedy cała wina byłaby zrzucona na prezydenta. "Lex TVN" będzie więc testem dla Andrzeja Dudy, czy jest politykiem samodzielnym, czy zależnym od Jarosława Kaczyńskiego. Gdybym ja był prezydentem, to bym nie podpisał.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.